Info
Ten blog rowerowy prowadzi bote21 z miasteczka Bytom. Mam przejechane 7888.86 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.79 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Maj2 - 0
- 2013, Kwiecień3 - 0
- 2013, Marzec3 - 2
- 2013, Luty2 - 0
- 2012, Listopad1 - 0
- 2012, Wrzesień9 - 1
- 2012, Sierpień21 - 3
- 2012, Lipiec5 - 0
- 2012, Czerwiec15 - 2
- 2012, Maj17 - 1
- 2012, Kwiecień7 - 1
- 2011, Październik1 - 0
- 2011, Wrzesień6 - 0
- 2011, Sierpień5 - 0
- 2011, Czerwiec8 - 3
- 2011, Maj13 - 1
- 2011, Kwiecień11 - 2
- 2010, Wrzesień1 - 0
- 2010, Sierpień8 - 0
- 2010, Lipiec7 - 0
- 2010, Czerwiec6 - 0
- 2010, Maj7 - 0
- 2010, Kwiecień2 - 0
- 2009, Sierpień6 - 1
- 2009, Lipiec17 - 1
- 2009, Czerwiec6 - 0
- DST 134.92km
- Czas 05:21
- VAVG 25.22km/h
- VMAX 49.71km/h
- Temperatura 17.0°C
- Sprzęt Kelly's Exquisite DSC
- Aktywność Jazda na rowerze
Góra św. Anny
Piątek, 22 czerwca 2012 · dodano: 22.06.2012 | Komentarze 2
Wyjechałem punktualnie o 7:00. Pierwszy przejechany kilometr i myśl była jedna "ale piździ". Cały czas wahałem się czy nie wrócić do domu po kurtkę i dłuższe nogawki. Jednak stwierdziłem, że jak potem wyjdzie słońce to nie będę miał gdzie tego schować, a przy powiedzmy 20°C nie będę w tym jechał. Słońca nie było, temperatura od rana podskoczyła może o 1-2°C, ale jak się rozgrzałem to nie było źle. Pierwszy postój o 8:20 po przejechaniu 33 km na bramkach przy wjeździe na A4 koło Łan. Tam drugie śniadanie czyli kanapeczki zrobione rano i kontynuowanie podróży DK40. Potem skręt na DW426 i po paru kilometrach zjazd na Leśnicę. Gdzieś na tym odcinku ujrzałem cel mojej podróży, który wyłonił się z porannego zamglenia. Zaraz za Leśnicą zaczyna się podjazd, długi na 3,5 może 4 km, a w pionie do pokonania 170 metrów. Podjazd bardzo interesujący, droga prowadziła przez las i wzniesienie pokonywałem po zboczu czyli były 2 lub 3 nawroty po 180°. Na miejscu jestem o 9:40. Na górze postój około 20 minut, przekąska w postaci banana i wafelka Prince Polo. Myśl o powrocie była całkiem przyjemna, ponieważ wiedziałem, że cały czas będę jechał z wiatrem. Tak oto zjechałem z góry i włączyłem się na DW409. Spodziewałem się bardziej interesującego zjazdu, jednakże ten był długi i prosty, bez rewelacji. Od momentu wjechania na DW409 poczułem wiatr na plecach, jazda wyglądała zupełnie inaczej. Średnia, która w momencie dojechania do celu wynosiła 23,8 km/h zaczęła momentalnie rosnąć. Przejechałem przez Strzelce Opolskie i pognałem dalej DK94 do domu. Po drodze zjechałem jeszcze na łowisko koło Centawy, gdzie w poniedziałek byłem z kumplami na rybach. Wróciłem na DK94 i już bez żadnego kombinowania sunąłem do domu. Wiatr robił swoje, przelotowa ~33-35 km/h, momentami dochodziło do 40 km/h. Gdzieś w okolicy Pyskowic podjąłem decyzję, że nie zatrzymuję się w domu tylko jadę dalej do centrum odwiedzić tatę w pracy. Przyjechałem do niego i akurat trafiłem na rozmowę telefoniczną z ubezpieczycielem. Rzadko zdarza mi się być w dobrym czasie i w dobrym miejscu, ale traf chciał, że przechwyciłem słuchawkę i umówiłem się na poniedziałek na oględziny auta w ramach ubezpieczenia AC. 30 minut spędziłem u taty, kupiłem jeszcze kupon dużego lotka i jedną zdrapkę. Zdrapka szczęścia nie przyniosła, ale może kulki jutro dobre wypadną. Wróciłem do domu, zjadłem dwa talerze zupy i poszedłem spać. :)
Komentarze