Info
Ten blog rowerowy prowadzi bote21 z miasteczka Bytom. Mam przejechane 7888.86 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.79 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Maj2 - 0
- 2013, Kwiecień3 - 0
- 2013, Marzec3 - 2
- 2013, Luty2 - 0
- 2012, Listopad1 - 0
- 2012, Wrzesień9 - 1
- 2012, Sierpień21 - 3
- 2012, Lipiec5 - 0
- 2012, Czerwiec15 - 2
- 2012, Maj17 - 1
- 2012, Kwiecień7 - 1
- 2011, Październik1 - 0
- 2011, Wrzesień6 - 0
- 2011, Sierpień5 - 0
- 2011, Czerwiec8 - 3
- 2011, Maj13 - 1
- 2011, Kwiecień11 - 2
- 2010, Wrzesień1 - 0
- 2010, Sierpień8 - 0
- 2010, Lipiec7 - 0
- 2010, Czerwiec6 - 0
- 2010, Maj7 - 0
- 2010, Kwiecień2 - 0
- 2009, Sierpień6 - 1
- 2009, Lipiec17 - 1
- 2009, Czerwiec6 - 0
- DST 81.64km
- Czas 03:08
- VAVG 26.06km/h
- VMAX 50.49km/h
- Temperatura 16.0°C
- Sprzęt Kelly's Exquisite DSC
- Aktywność Jazda na rowerze
Lotnisko w strugach deszczu.
Czwartek, 19 sierpnia 2010 · dodano: 20.08.2010 | Komentarze 0
W planach było ok. 115-120 km, a wyszło jak wyszło. Droga przez Zbrosławice do Tarnowskich Gór gdzie nastąpił postój na BP w celu uzupełnienia powietrza w oponach, potem na obwodnice i na lotnisko przez Świerklaniec. Było pełno chmur, ale nade mną była bezchmurna luka, która przemieszczała się razem ze mną na zachód. Będąc na lotnisku zobaczyłem, że na zachodzie nie wygląda ciekawie, ale nic jechałem dalej w stronę Góry Siewierskiej. Po 5 km stwierdziłem, że nie jest dobrze, robiło się coraz ciemniej i zaczynało wiać, szybka decyzja o powrocie i równie szybki powrót, niestety pod silny wiatr. Udało się dojechać do Tąpkowic i... rozpadało się na dobre. Schowałem się na przystanku autobusowym i miałem 30 minut postoju. Trochę przeschło i w drogę. Sam mało się brudziłem, ale wyprzedzające mnie auta wyrzucały brudną wodę na mnie co nie było wcale przyjemne. W Radzionkowie znowu się rozpadało, ale tylko na chwilę, drogi nawet nie zrobiły się mokre. W centrum Bytomia kolejna ulewa, dosyć ciekawa, bo po ulicach płynęły rzeki, a 300 m dalej było kompletnie sucho. Dalsza droga na Karb i znowu do centrum i potem już do domu.